środa, 2 października 2019

Żywność może być lekarstwem


Milena Bękarska rozmawia z Moniką Dziemidowicz, dietetyczką, właścicielką Poradni "ekoDIETETYK".

Milena Bękarska: 24 października będziemy obchodzić Dzień Walki z Otyłością. Jak walczyć z otyłością, kiedy już się pojawiła, a jak postępować, aby się nie pojawiła?

Monika Dziemidowicz: Na pewno warto zwrócić uwagę na to co jemy i pijemy. Czasem nadmiar zbędnych kilogramów można zyskać pijąc zbyt dużo napojów słodzonych cukrem lub jeszcze gorzej - syropem glukozowo-fruktozowym. Często obserwuję to u dzieci - wyłączenie słodzonych napojów z diety w szybkim czasie daje bardzo ładne rezultaty w gubieniu nadmiernych kilogramów.
Inne błędy dietetyczne to z pewnością za mało w diecie warzyw i potraw z warzyw. Nie każdy zdaje sobie sprawę z tego, że powinny one stanowić około pół kilograma dziennie. W przypadku dzieci często nie jest to nawet 50g. Z dorosłymi jest trochę lepiej - średnio zjadają 1 pomidora dziennie oraz porcję surówki do obiadu.
Niechętnie również jedzone są kasze - zamiast tego jest dużo chleba, króluje zwykle tzw. "dieta kanapkowa", co oczywiście również nie sprzyja zrzucaniu zbędnych kilogramów.
Kolejnym istotnym czynnikiem są pory posiłków - zwykle Polacy nie jedzą śniadania natomiast jedzą bardzo obfite kolacje. Co również przyczynia się do zwiększania masy ciała, ponieważ zbyt duże i ciężkostrawne wieczorne posiłki są zbyt dużym wyzwaniem dla naszego układu pokarmowego. Jest też grupa osób nadużywających mięsa - niekiedy jest to nawet pół kilograma dziennie!
Błędów dietetycznych oczywiście jest więcej. Ogólnie można powiedzieć, że jemy zbyt dużo, zbyt słodko i słono. 

Milena Bękarska: Czy Polacy zwracają uwagę na to, co jedzą?

Monika Dziemidowicz: Różnie - są tacy, którzy bardzo dobrze orientują się w jakości pożywienia, składzie produktów żywnościowych, porach i ilości posiłków, ale są też tacy, którzy nie zwracają uwagi na to co jedzą. Dla tych drugich, których zdecydowanie jest więcej,  jedzenie służy tylko do zaspokajania głodu, poza tym nie widzą innych korzyści. Jednak z roku na rok to się zmienia i coraz więcej osób uświadamia sobie, że zdrowie i dobre samopoczucie są w dużej  mierze zależne od tego co jedzą. 

Milena Bękarska: Od kilku lat prowadzi Pani poradnię dietetyczną. Kto i dlaczego najczęściej zgłasza się do Pani po poradę?

Monika Dziemidowicz: Najczęściej są to kobiety między 30. a 50. rokiem życia, ale oczywiście nie tylko. Coraz częściej na konsultacjach pojawiają się dzieci między 10-15 rokiem życia. Główne problemy z jakimi  przychodzą dorośli to choroby tj.: cukrzyca, insulinooporność, Hashimoto, choroby wątroby, zaburzenia odżywiania, ale przede wszystkim nadwaga, otyłość oraz coraz częściej przychodzą osoby z niedowagą. W przypadku dzieci jest to najczęściej nadwaga, otyłość oraz zaburzenia odżywiania. 
Są też i takie osoby, które są zdrowe, wyglądają bardzo dobrze, wszystkie parametry oraz pomiary są idealne, ale chcą lepiej wyglądać lub lepiej się czuć lub też są zainteresowani zdrowym odżywianiem.

Milena Bękarska: Często Pani pacjenci zmagają się z nadwagą, otyłością?

Monika Dziemidowicz: Niestety tak.

Milena Bękarska: Niedawno miałam okazję uczestniczyć w wykładzie, którego udzielała Pani dla grupy pacjentów - głównie seniorów. Mówiła Pani o medycynie chińskiej - o smakach, o temperaturze posiłków. Czy np. temperatura posiłku, który spożywamy, ma realny wpływ na naszą wagę?

Monika Dziemidowicz: Odżywianie w zgodzie z Tradycyjną Medycyną Chińską jest moją pasją od 2013 roku. Jednak zdaję sobie sprawę, że nie wszystko da się wyjaśnić na jednym wykładzie czy też konsultacji prostym językiem danej osobie / grupie osób, o co w tym sposobie odżywiania chodzi. Na to potrzeba trochę więcej czasu. Jednak starsze osoby, ze względu na słabość i dysfunkcje swoich narządów wewnętrznych, bardzo dobrze radzą sobie z rozumieniem i odczuwaniem tego sposobu odżywiania. 
Odpowiadając na drugą część pytania: Tak, temperatura posiłku może mieć wpływ na naszą wagę. Osoby, którym jest bardzo zimno i będą jadły niskokaloryczne, ale jednocześnie wychładzające posiłki (np. sałaty, twarożki, nadmiar surowych letnich owoców i warzyw), szczególnie w zimnych porach roku w naszym klimacie - mogą mieć problemy z gubieniem zbędnych kilogramów. 
Natomiast osoby typu gorącego, które nadużywają w diecie mięsa, przypraw rozgrzewających, alkoholu, które nie uzupełniają diety odpowiednią ilością produktów równoważących, takich jak chociażby odpowiednia ilość warzyw, mogą również dotkliwie cierpieć, z powodu swoich błędów dietetycznych. 
Ideałem w diecie jest balans, który musi być dostosowywany do zmieniających się pór roku, jak też i zmieniającego się z wiekiem (lub z powodu stanu fizjologicznego np. ciąża) ciała.

Milena Bękarska: Osoby starsze mają często tak zakorzenione nawyki żywieniowe, że nawet nie chcą myśleć o tym, że można je zmienić. Podczas Pani wykładu, uczestnicy w skupieniu słuchają porad i je notują. Jaki jest Pani sposób  na przekonanie pacjentów do nowego sposobu odżywiania?

Monika Dziemidowicz: W tej grupie również są różne osoby. Czasem nawyki żywieniowe zmieniają nawet 80-latkowie. Najczęściej decydują się na zmiany ze względu na choroby. Jednak, rzeczywiście, w większości osoby starsze niechętnie zmieniają swoje nawyki żywieniowe. Jednak u osób starszych, podobnie jak u dzieci, zmiany nawyków żywieniowych trzeba wprowadzać w sposób prosty i stopniowy. Nie można na jednej wizycie dać zbyt wielu zadań, ponieważ nie zostanie to zaakceptowane, wręcz zostanie uznane jako zadania nie do wykonania. Najlepiej udaje się wprowadzać zmiany, jeżeli przez 1 miesiąc dana osoba dokona 2-3 zmian np. zmniejszenie cukru z 2 łyżeczek do 1, jadanie na śniadanie ciepłej owsianki zamiast kromki chleba z wędliną lub co gorsza - niejedzenia śniadania etc. Jeżeli chodzi o określanie  ilości pożywiania powinny być one określane miarami domowymi np. pół szklanki ryżu, 3 łyżki płatków, 2 ziemniaki, 2 kromki pieczywa, 2 łyżeczki masła etc. 
Dieta jest jednym z najważniejszych elementów walki z chorobami, jednak musi być ona przygotowana przez specjalistę, aby wspierała proces leczenia. Powstaje coraz więcej internetowych poradni dietetycznych, które oferują dietę on-line rozpisaną na podstawie kilku podstawowych pytań. 

Milena Bękarska: Czy uważa Pani, że da się tak ułożyć odpowiednią dietę?

Monika Dziemidowicz: Na podstawie kilku podstawowych pytań raczej nie uda się. Jednak niekiedy pytania w formularzach poradni internetowych mogą być na tyle dobrze skonstruowane (łącznie z przesyłaniem zdjęć, bądź rozmową on-line), że oczywiście jest możliwe przygotowanie diety leczniczej na odległość. Jednak zawsze kontakt bezpośredni z pacjentem jest dużo lepszy niż on-line.
Ważne jest także, aby przed skorzystaniem z internetowej porady dietetycznej zapoznać się z wykształceniem osoby udzielającej porady i jej doświadczeniem w danym zakresie. 

Milena Bękarska: Gdyby mogła Pani dać jedną uniwersalną radę wszystkim pacjentom borykającym się z inkontynencją, to co by to było?

Monika Dziemidowicz: Problem nietrzymania moczu może mieć kilka przyczyn, zatem trudno tu o jedną uniwersalną poradę, ponieważ powinna być dostosowana indywidualnie do pacjenta. Myślę, że w każdym z przypadków inkontynencji warto zadbać o odpowiedni wypoczynek. Jeżeli natomiast chodzi o dietę (podam zalecenia wg Tradycyjnej Medycyny Chińskiej) mogą pomóc pokarmy o smaku cierpkim i ciepłym np. herbata z żurawiny, pigwy, derenia, dzikiej róży, cytryńca chińskiego, wiśni. Warto potrawy wzbogacać 3-4 orzechami włoskimi czy też 1 łyżeczką czarnego prażonego sezamu. Proszę też pamiętać, że żywność może być lekarstwem, jednak trzeba ją odpowiednio długo stosować. Proszę się nie zniechęcać po 1 tygodniu stosowania. Jeżeli problem "nakręcał się" wiele lat, nie można go "odkręcić" w 1 tydzień. 

Milena Bękarska: Bardzo dziękuję za rozmowę!

piątek, 30 sierpnia 2019

Opracowanie standardów poprawi skuteczność leczenia


Milena Bękarska rozmawia z Anną Dągielską, zarządzającą Poznańską Szarotką, gdzie odbywają się zajęcia dla członków wielkopolskiego oddziału Stowarzyszenia "UroConti".

Milena Bękarska: W placówce, którą Pani zarządza, organizowane są zajęcia z elementami ćwiczeń mięśni dna miednicy. Skąd taka inicjatywa

Anna Dągielska: Już od lat prowadzimy zajęcia dla Członków Wielkopolskiego Oddziału Stowarzyszenia „UroConti” i od tej współpracy się zaczęło. Szybko okazało się, że wiele osób szuka możliwości udziału w podobnych zajęciach

Milena Bękarska: Poza wieloletnią współpracą z "UroConti" niedawno nawiązali Państwo także współpracę z Centrum Inicjatyw Senioralnych w Poznaniu i pojawiła się nowa grupa ćwiczeniowa dla seniorów. Czy to oznacza, ze  zainteresowanie treningiem mięśni dna miednicy w Poznaniu jest coraz większe

Anna Dągielska: Tak, stanowczo zainteresowanie tego typu zajęciami wzrosło. Z pewnością wpłynęła na to coraz większa świadomość pacjentów, jak i kampanie społeczne, które w tym temacie zrobiły wiele dobrego. 

Milena Bękarska: Czy seniorzy ćwiczą regularnie? Na zajęcia przychodzi zwykle ta sama grupa, czy można zaobserwować dużą rotację

Anna Dągielska: Różnie bywa... Oczywiście są osoby ćwiczące regularnie i takie, które przychodzą raz na jakiś czas. Pojawiają się też nowe osoby, niektóre zostają stałymi klientami, niektóre po kilku treningach rezygnują. 

Milena Bękarska: W zeszłym roku powstała spółka Medical Continence Centers z myślą o stworzeniu standardów fizjoterapii osób z nietrzymaniem moczu w Polsce. Czy widzi Pani korzyści dla siebie z tej inicjatywy

Anna Dągielska: Myślę, że zarówno dla MCC jak i dla nas korzystna byłaby współpraca w takim zakresie. Opracowanie standardów fizjoterapii z pewnością ułatwi pracę z pacjentem zarówno lekarzom jak i fizjoterapeutom i trenerom - zapewni też większą skuteczność leczenia pacjentom

Milena Bękarska: Bardzo dziękuję za rozmowę!

poniedziałek, 5 sierpnia 2019

Edukacja to strzał w serce każdej chorobie


Milena Bękarska rozmawia z Beatą Stepanow, Dyrektor Centrum Edukacji i Specjalistycznej Opieki Medycznej oraz Prezes Stowarzyszenia Edukacji Diabetologicznej.

Milena Bękarska: W 2018 roku powstał Raport pt. "Polska rodzina z cukrzycą", którego była Pani współautorką. W publikacji możemy przeczytać, że na cukrzycę w Polsce choruje ponad 3,5 mln osób, przy czym ponad 1 mln osób o tym nie wie, ponieważ choroba nie została odpowiednio zdiagnozowana. Czy możemy zatem mówić o cukrzycy jako o chorobie społecznej? 

Beata Stepanow: Gdy przeanalizujemy doniesienia to czytamy, iż według Światowej Organizacji Zdrowia na cukrzycę choruje na świecie 415 mln ludzi, a do roku 2035 ich liczba może wzrosnąć do ponad 600 mln. Dodatkowo, liczba osób z cukrzycą rośnie każdego roku średnio o 2,5%. Obecnie co 10 sekund na świecie diagnozuje się cukrzycę u kolejnej osoby, a co 6 sekund ktoś umiera z powodu jej powikłań. Dlatego też Organizacja Narodów Zjednoczonych w 2011 roku uznała cukrzycę za jedną z czterech chorób zabijających ludzkość, za pierwszą niezakaźną epidemię XXI wieku. Epidemiologia jest przerażająca. Cukrzyca nie dotyka jedynie osób na nią chorujących, ale także ich rodziny, znajomych, współpracowników. Kilkanaście milionów Polaków ma z tą chorobą mniej lub bardziej bezpośredni kontakt. Badanie 'Polska rodzina z cukrzycą" po raz pierwszy w Polsce tak kompleksowo opisuje związki choroby z życiem rodziny. Badanie jest bardzo ważnym głosem w dyskusji dotyczącej rozumienia cukrzycy jako choroby społecznej. 

Milena Bękarska: Z badań wynika, że ankietowani wymienili nietrzymanie moczu jako jedną z chorób współistniejących u diabetyków. Jak duży odsetek osób chorych na cukrzycę, cierpi również na NTM? 

Beata Stepanow: Ogółem w badaniu wzięło udział prawie 1400 respondentów, z czego połowę stanowiły bliskie osoby. W grupie pacjentów z cukrzycą typu 1 pojawiło się "nietrzymanie moczu" we wskazaniu chorób współistniejących. Istotne jest to, że nietrzymanie moczu nie było wymienione w ankiecie z możliwością wyboru - pacjenci sami dopisywali je w podpunkcie "inne". To, co było zastanawiające, to fakt, iż po sprawdzeniu szczegółowo tego aspektu w ankietach zorientowałam się, że odpowiedzi udzielili młodzi mężczyźni. Nikt z ich bliskich nie wpisał tej dolegliwości. Choć było to jedynie 5% pacjentów to pomyślałam, że pewnie pacjenci z cukrzycą nie zwracają na to uwagi. Mając na uwadze, iż jest to dolegliwość wstydliwa zaczęłam w gabinecie edukacyjnym, mając warunki na spokojną rozmowę, zadawać pytania osobom chorym na cukrzycę w sprawie obecności nietrzymania moczu. Okazało się, że zapytani mają nietrzymanie moczu. Wszyscy wykazali brak wiedzy na temat możliwości skorzystania z profesjonalnych środków absorpcyjnych, nie mówiąc już o działaniach profilaktycznych. Nikt dotychczas nie zajął się oszacowaniem, jak duży odsetek osób chorych na cukrzycę cierpi na nietrzymanie moczu. Dlatego też w zespole z diabetologiem, ginekologiem, lekarzem rodzinnym i geriatrą postanowiłam przyjrzeć się tematowi, aby pomóc osobom chorym na cukrzycę i ich rodzinom. Wyniki badań poznamy już w tym roku. 

Milena Bękarska: Czy uważa Pani, że edukacja z zakresu nietrzymania moczu u osób chorych na cukrzycę powinna być jednym z zadań diabetologów i pielęgniarek diabetologicznych? 

Beata Stepanow: Jednym z celów badania "Polska rodzina z cukrzycą" było zidentyfikowanie źródeł wiedzy, którym ufają osoby z cukrzycą oraz ich bliscy, co miałoby istotne znaczenie dla powodzenia działań edukacyjnych. Zarówno dla pacjentów, jak i ich bliskich, diabetolodzy i pielęgniarki diabetologiczne są najbardziej wiarygodnym źródłem wiedzy. Dlatego też, to ta grupa osób powinna zająć się tak ważnym i jakże wstydliwym tematem, jakim jest nietrzymanie moczu. 

Niestety, w Polsce edukacja diabetologiczna nie funkcjonuje w systemie opieki zdrowotnej jako świadczenie gwarantowane i odrębnie finansowane. W związku z tym nie ma wyodrębnionego gabinetu edukacyjnego, który pozwoliłby na przeprowadzenie w sposób profesjonalny edukacji diabetologicznej czy zapewniłby warunki na zadawanie pytań i poruszanie kwestii często wstydliwych. 

Milena Bękarska: Prowadzi Pani szkolenia i wykłady dotyczące diabetologii, ale także warsztaty z komunikacji z pacjentem. Co według Pani jest kluczem do dobrej relacji na poziomie lekarz/pielęgniarka - pacjent? 

Beata Stepanow: W odpowiedzi na Pani pytanie jedynie zacytuję Sokratesa, iż: "Natura dała nam dwoje oczu, dwoje uszu, ale tylko jeden język po to, abyśmy więcej patrzyli i słuchali, niż mówili". A jeśli ktoś potrzebuje poznać tajniki komunikacji zapraszam na Nasze warsztaty w drugim półroczu tego roku. 

Milena Bękarska: Bardzo duża grupa pacjentów pozostaje pod opieką swoich bliskich w domach. Codzienna opieka nad osobą chorą, często niesamodzielną, jest dużym obciążeniem zarówno fizycznym, jak i psychicznym dla osób z otoczenia chorego. Wielu z nas czuje się jednak w obowiązku opiekować się swoimi bliskim, często kosztem własnego zdrowia. Co można doradzić bliskim pacjenta, aby nie załamywali się pod ciężarem codziennych obowiązków? 

Beata Stepanow: Ostatni raport Instytutu Praw Pacjenta i Edukacji Zdrowotnej pod tytułem "Godność w chorobie przewlekłej" stanowi ważny głos w dyskusji na temat tego jak traktować takie osoby i ich bliskich. Analizując wyniki przedstawionych badań trudno nie dostrzec, że osoby z chorobami przewlekłymi i opiekunowie osób z chorobami przewlekłymi nie chcą być spychane na margines społeczeństwa. Poszukują rozwiązań, radzą sobie wspierając się nawzajem, wyznaczając w życiu cele. To co łączy chorych, to na przykład lęk przed przyszłością, obawa braku kontroli nad podstawowymi funkcjami fizjologicznymi. Tym samym potwierdzają, iż potrzeba bezpieczeństwa, zaufania, poszanowania godności jest dla nich najważniejsza. Co można doradzić bliskim pacjenta? Warto przypomnieć, że nie są sami i nie muszą załamywać się pod ciężarem codziennych obowiązków. Kto może im pomóc? Otóż najlepiej wskazać tych, którzy w swoim działaniu dążą do zaspokojenia potrzeb swoich podopiecznych oraz reprezentują zawody największego zaufania publicznego, czyli pielęgniarki, położne, lekarzy oraz ratowników medycznych. Wymaga się od nich pełnego profesjonalizmu w wykonywanej pracy, co wiąże się z ciągłym poszerzaniem wiedzy, wraz z rozwojem medycyny, aby na jak najwyższym poziomie zaspokajać potrzeby zdrowotne. Jednakże, aby bliscy pacjenta wiedzieli, że jesteśmy, należy poprowadzić działania promocyjne zawodów medycznych ze wskazaniem ich kompetencji i umiejętności na danym stanowisku. 

Milena Bękarska: Czy są w Polsce placówki dedykowane osobom z cukrzycą, które zajmują się chorobą kompleksowo? 

Beata Stepanow: Cukrzycę często porównuje do tzw. "Konia Trojańskiego" - zgubnego podarunku. Cukrzyca niczym wspomniany koń trojański dostaje się do naszego organizmu albo niezależnie od naszej woli i zachowań, jak to ma miejsce w cukrzycy typu 1, albo sami ją do niego zapraszamy, jeśli prowadzimy niewłaściwy styl życia, w przypadku cukrzycy typu 2. A gdy już wejdzie, nieprawidłowo leczona rozpoczyna dzieło zniszczenia. Jakże wiele mówi się o cukrzycy, jej powikłaniach, sytuacji osób chorych na cukrzycę i istotnych ograniczeniach, na które natrafiają pacjenci, żyjąc z podstępną oraz nieuleczalną chorobą. W 2006 roku Sir George Alberti podkreślił, po publikacji rezolucji Organizacji Narodów Zjednoczonych w sprawie cukrzycy, że "Obecnie wyzwaniem jest zamiana pięknych słów na czyny". Niestety, jeśli o słowa jest coraz łatwiej, to nadal o konkretne czyny łatwo nie jest. Mówi się wiele o roli zespołu terapeutycznego, powstają publikacje uwzględniające interdyscyplinarny charakter cukrzycy. Kto się chce "kopać z koniem"? Dlatego też w systemie opieki zdrowotnej nie ma placówek, które kompleksowo zajęłyby się osobami z cukrzycą i ich rodzinami. Dlatego też Stowarzyszenie Edukacji Diabetologicznej, które mam przyjemność reprezentować, widząc ogromną potrzebę edukowania całego społeczeństwa polskiego, a także dzięki wcześniejszym ogólnopolskim działaniom wyznaczyło cele na przyszłość, które już są po części realizowane. Jednym z nich jest tworzenie w Polsce Centrów Edukacji Diabetologicznej, które obecnie realizują programy edukacyjne. Natomiast celem nadrzędnym jest przygotowanie Centrów Edukacji Diabetologicznej do stworzenia "miejsca", w którym wreszcie osoba z cukrzycą i jej bliscy byliby zaopiekowani kompleksowo. 

Milena Bękarska: Szacuje się, że inkontynencją dróg moczowych dotkniętych jest już ponad 2 mln Polaków. Wychodząc naprzeciw temu problemowi stworzyliśmy projekt placówki dedykowanej osobom z NTM. Miejsce, w którym pacjenci będą nie tylko zdiagnozowani, ale także prowadzeni przez wszystkie etapy leczenia i fizjoterapii. Czy takie miejsce jak Centrum Kontynencji jest wg Pani dobrą inicjatywą? 

Beata Stepanow: Każda inicjatywa, która może pomóc osobom chorym z kontynencją jest cenna nie tylko dla samego chorego, ale także dla ich bliskich oraz personelu medycznego. Ważne, aby wśród zespołu terapeutycznego była również osoba, która zajęłaby się przeprowadzeniem profesjonalnej edukacji. Zawsze powtarzam - pacjent wyedukowany, to pacjent świadomy swojej choroby oraz zagrożeń, które ze sobą niesie. Parafrazując edukacja to strzał w serce każdej chorobie.

Milena Bękarska: Bardzo dziękuję za rozmowę!

piątek, 28 czerwca 2019

Każdy z nas walczy o to, aby jak najdłużej żyć samodzielnie


Milena Bękarska rozmawia z Heleną Kładko, Wiceprzewodniczącą Polskiego Towarzystwa Stwardnienia Rozsianego (PTSR).

Milena Bękarska: 30 maja obchodziliście Państwo Światowy Dzień Stwardnienia Rozsianego - międzynarodowe święto osób z SM i ich bliskich, a także całego środowiska zaangażowanego w walkę z chorobą. Hasło tegorocznego Światowego Dnia SM to "Widzialność" - dotyczy to niewidzialnych objawów SM i tego, by stały się dostrzegane i rozumiane. Szacuje się, że niekontrolowany wyciek moczu może występować u nawet ¾ pacjentów z SM. Czy to właśnie jeden z tych "niewidzialnych" objawów?

Helena Kładko: Tak, pacjenci ze stwardnieniem rozsianym często cierpią na pęcherz neurogenny, czyli zaburzenia w działaniu pęcherza moczowego i jego zwieraczy. Zaburzenia funkcji zwieraczy występują u nawet 90% osób żyjących z SM. Mogą charakteryzować się trudnościami w oddawaniu moczu co wymaga cewnikowania, albo wręcz przeciwnie - wiążą się z nietrzymaniem moczu co wymaga użycia odpowiednich środków absorpcyjnych. W zeszłym roku weszła w życie ustawa wspierająca osoby o znacznym stopniu niepełnosprawności. Jedną z kluczowych zmian jest zwiększenie dostępności do rehabilitacji - również urologicznej, skrócenie czasu oczekiwania (korzystanie poza kolejnością), a także zniesienie limitów finansowania, dzięki czemu terapia jest dostosowana do realnych potrzeb pacjenta.

Milena Bękarska: Według danych z NFZ, ok. 46 tys. osób w naszym kraju choruje na stwardnienie rozsiane. Stwardnienie rozsiane dotyka przede wszystkim osób młodych, w tzw. wieku reprodukcyjnym 20-40 lat. Czy ta choroba wpływa na płodność?

Helena Kładko: Sama choroba nie wpływa na płodność, natomiast stosowane leki mogą ją czasowo obniżyć. Istnieje lek, który można przyjmować w okresie ciąży i jest on bezpieczny zarówno dla matki, jak i dla dziecka. Dawniej odradzano kobietom z SM ciążę, jednak po wielu badaniach wiemy, że ciąża nie przyspiesza rozwoju niepełnosprawności, co więcej istnieją badania pokazujące, że może mieć wręcz pozytywny wpływ na przebieg choroby. Nie zaobserwowano też istotnych różnic w liczbie poronień czy wad rozwojowych u dzieci, w porównaniu ze zdrową populacją kobiet.
Wszystko jednak zależy od stopnia choroby i indywidualnych uwarunkowań. Znam wiele kobiet, które mimo stwardnienia rozsianego posiadają dzieci. Sama jestem jedną z nich.

Milena Bękarska: Na stronie internetowej PTSR możemy przeczytać, że "problemy seksualne są jednymi z najczęściej występujących zaburzeń wśród osób chorych na stwardnienie rozsiane. Blisko 70% osób żyjących z SM dotkniętych jest problemami w tej sferze." Jakie są najczęstsze przyczyny takich zaburzeń?

Helena Kładko: Przyczyn zaburzeń seksualnych jest wiele i mają one różny charakter. Jednym z czynników są uszkodzenia w centralnym układzie nerwowym, innym współistniejące objawy takie jak: zmęczenie, spastyczność, osłabienie siły mięśni czy skutki uboczne przyjmowanych leków. Nie bez znaczenie jest również jakość życia, relacje z otoczeniem i kondycja psychiczna osoby żyjącej z SM. Warto pamiętać też o tym, że dla każdego "udane życie seksualne" oznacza co innego i zastanowić się, jakie potrzeby mamy my i w jaki sposób możemy je zaspokoić. Być może wtedy okażę się, że SM nie stanowi przeszkody.

Milena Bękarska: Gdzie pacjenci z SM szukają pomocy?

Helena Kładko: Najczęściej u nas - w Polskim Towarzystwie Stwardnienia Rozsianego. Są różnego rodzaju fundacje, kampanie, akcje, ale nie oferują one bezpośredniego, indywidualnego wsparcia dla pacjenta. Przecież 60% osób cierpiących na stwardnienie rozsiane to osoby leżące, niesamodzielne. Im nie są potrzebne hasła i nawoływania do "normalnego życia", im potrzebna jest pomoc psychologa i konkretne informacje. Jesteśmy organizacją pacjencką, jesteśmy pacjentami i rozumiemy potrzeby pacjentów. Nasze Stowarzyszenie stworzyło infolinię, w której pracują psycholodzy. Odbieramy setki telefonów, zapotrzebowanie jest ogromne. Cały czas zbieramy środki, aby infolinia mogła działać dłużej i lepiej, abyśmy mogli zwiększać liczbę etatów dla psychologów.

Milena Bękarska: Jakie pytania padają?

Helena Kładko: Pacjenci potrzebują wsparcia i drogowskazów, jak żyć dalej z chorobą. Pytają o rodzinę - czy ją zakładać, czy planować dzieci, czy SM jest genetyczny. Czy mówić najbliższym o chorobie. O pracę - jak długo mogą pracować, czy mogą wykonywać dany zawód albo czy mówić pracodawcy o diagnozie. Są też pytania o program lekowy, placówki i lekarzy. Czasem dzwonią bliscy pacjentów, którzy pytają o porady w kwestii higieny i pielęgnacji, środków absorpcyjnych, cewników czy transportu osób leżących.

Milena Bękarska: Medical Continence Centers to nowa inicjatywa mająca na celu diagnozowanie i leczenie nietrzymania moczu. Czy uważa Pani, że osoby z SM będą zainteresowane korzystaniem z usług takiej placówki?

Helena Kładko: Pacjenci z SM chętnie korzystają ze wszystkich inicjatyw mających na celu opóźnienie przykrych konsekwencji choroby. Wszelkie dolegliwości urologiczne są częstym problemem osób dotkniętych stwardnieniem rozsianym. Każdy z nas walczy o to, aby jak najdłużej żyć samodzielnie, dlatego tak ważna jest rehabilitacja - także ta urologiczna.

Milena Bękarska: Dziękuję za rozmowę.

piątek, 31 maja 2019

Nietrzymanie moczu nie powinno zakłócać radości życia



Milena Bękarska rozmawia z lekarzem rodzinnym dr Honoratą Błaszczyk, Prezes Łódzkiego Oddziału Kolegium Lekarzy Rodzinnych w Polsce.

Milena Bękarska: Pracuje Pani w przychodni POZ jako lekarz rodzinny. Jaki odsetek Pani pacjentów stanowią seniorzy?

Honorata Błaszczyk: To zależy co rozumie Pani pod pojęciem "senior". Światowa Organizacja Zdrowia za początek starości uważa wiek 60 lat. Liczba pacjentów w tym wieku w populacji, którą się medycznie zajmuję stanowi ok. 23%. To duży odsetek.
Jeżeli za wiek senioralny przyjmiemy, zgodnie z programem "Senior+" wiek 75 lat i więcej - liczba pacjentów w tym wieku w populacji moich podopiecznych to ok. 18%.

Milena Bękarska: Czy osoby, które przychodzą  do lekarza tzw. pierwszego kontaktu chętnie mówią o swoich dolegliwościach intymnych, np. o nietrzymaniu moczu, czy proszą o skierowanie do urologa lub ginekologa bez rozmowy o problemie?

Honorata Błaszczyk: W zdecydowanej większości pacjenci niechętnie inicjują rozmowę na ten temat. Zwykle inicjatywa wychodzi od lekarza i jest wynikiem obserwacji chorego, jego schorzeń, stosowanych leków, problemów ze skórą. Zdarza się, że pacjent prosi o skierowanie do specjalisty, ale wtedy jest proszony o podanie powodu skłaniającego go do tej decyzji. I tak, chcąc nie chcąc, musi określić nurtujący go problem. Wtedy rozpoczynam ścieżkę diagnostyczno-leczniczą.

Milena Bękarska: Czy lekarz POZ może pomóc pacjentowi z nietrzymaniem moczu?

Honorata Błaszczyk: Oczywiście, że tak. Podstawowa opieka zdrowotna jest miejscem w systemie opieki zdrowotnej, które może pacjentowi z nietrzymaniem moczu wiele zaoferować. Od rozpoznania choroby, poprzez identyfikację czynników ryzyka - modyfikowalnych i niemodyfikowalnych, diagnostykę (w zakresie możliwości podstawowej opieki zdrowotnej) do leczenia niefarmakologicznego i farmakologicznego. Bardzo istotnym zadaniem lekarza podstawowej opieki zdrowotnej i jego zespołu jest edukacja pacjenta i członków jego rodziny lub opiekunów w zakresie odpowiednich nawyków żywieniowych, aktywności fizycznej, pielęgnacji skóry, używania środków chłonnych.
Jednak szansa na pełen sukces w postępowaniu z nietrzymaniem moczu jest wtedy, gdy współpracuje zespół profesjonalistów (lekarz podstawowej opieki zdrowotnej, pielęgniarka, położna, ginekolog, urolog, fizjoterapeuta). 

Milena Bękarska: Czy zdarza się Pani w codziennej praktyce pytać pacjentów o NTM, nawet jeśli sami nie zgłaszają takiej dolegliwości?

Honorata Błaszczyk: Oczywiście, że tak. Wtedy, gdy podejrzewam taki problem nie mogę pozwolić sobie na niezadanie pytania. Dla lekarza, czy każdego innego profesjonalisty medycznego, nie mogą istnieć pytania niewygodne czy krępujące. Pytanie o nietrzymanie moczu musi stanowić element badania podmiotowego pacjenta jak wiele innych np. palenie tytoniu, picie alkoholu, stosowanie używek. 

Milena Bękarska: Wielokrotnie będąc pacjentką w przychodni słyszałam na korytarzu rozmowy o chorobach, szczególnie panie chętnie dzielą się swoimi doświadczeniami. Nigdy jednak nie słyszałam, aby panie rozmawiały o NTM, który dotyka przecież 2 mln osób w Polsce.  Dlaczego wg Pani pacjenci potrafią rozmawiać o innych schorzeniach bez skrępowania, a nietrzymanie moczu nadal jest tematem tabu?

Honorata Błaszczyk: Poczekalnia jest miejscem publicznym i zrozumiałe jest, że pacjenci nie będą rozmawiać o problemie intymnym w takiej przestrzeni. "W towarzystwie" o pewnych rzeczach jednak nie powinno się rozmawiać, chociażby dlatego, żeby nie wprawiać w zakłopotanie rozmówcy. I w tym kontekście nie mówiłabym o "temacie tabu". 
Natomiast poinformowanie o problemie nietrzymania moczu  lekarza, pielęgniarki czy położnej nie powinno być dla pacjenta wstydliwe czy wiązać się z dużym dyskomfortem psychicznym. Niechęć do rozmowy z lekarzem wynika właśnie, przede wszystkim ze wstydu i braku wiedzy na temat możliwości leczenia. 

Milena Bękarska: Często można się spotkać, z opinią że NTM to dolegliwość związana z wiekiem. Pacjenci nie mówią o tym, bo wychodzą z założenia, że mają to „wszyscy w ich wieku”. Co Pani o tym sądzi?

Honorata Błaszczyk: Rzeczywiście jest to jeden z powodów. Wiek jest czynnikiem ryzyka nietrzymania moczu, ale nietrzymanie moczu nie powinno zakłócać radości życia seniora.

Milena Bękarska: Czy uważa Pani, że powstanie placówki dedykowanej specjalnie pacjentom z nietrzymaniem moczu uświadomi społeczeństwu skalę problemu?

Honorata Błaszczyk: Aby społeczeństwo uświadomiło sobie skalę problemu potrzebna jest informacja i edukacja. Jest to zadanie dla dużej grupy profesjonalistów medycznych. Placówki dedykowane nietrzymaniu moczu z pewnością przyniosą korzyść pacjentom z już rozpoznanym schorzeniem. Aby dotrzeć do wielu potrzebnych jest wielu.

Milena Bękarska: W Centrum Kontynencji stawiamy na współpracę interdyscyplinarną, będziemy współpracować z lekarzami ginekologami i urologami, fizjoterapeutami, ale także z lekarzami rodzinnymi. Już wiemy, że pierwsze Centrum powstanie w Warszawie. A drugie – może w Łodzi?

Honorata Błaszczyk: To byłoby bardzo dobre rozwiązanie. 

Milena Bękarska: Bardzo dziękuję za rozmowę.